przez Robson » 5 lip 2018, o 17:39
"Nienawidzę jazzu. To muzyka do windy. Dosłownie. Te piosenki nie mają pointy. Nigdy się nie zaczynają i nigdy nie kończą. Słucham jazzu tylko wtedy, gdy mieszkam w hotelu i jeżdżę windą z piętra na piętro. Ewentualnie w jakiejś knajpie w sercu Nowego Orleanu, gdzie do najlepszego na świecie steka przygrywa autentyczne czarne trio... Kiedy kontekst jest właściwy, wtedy taki akompaniament pasuje".
Kto tak powiedział?