
Zadziwiająco dobrze się tego słucha po latach. Jest ostro, jest spokojnie, jest ostro, jest klimatycznie. Ale przede wszystkim - nie jest banalnie. No może ta szanta w wykonaniu Olassa na koniec odstaje trochę od reszty - ale można potraktować to jak dodatek ciekawostkę/ hołd (niepotrzebne skreślić). Ogólnie jest, że tak to ujmę, jakaś dramaturgia na tej płycie. Pięć lat temu nie widziałem tego w taki sposób, a teraz widzę..
Moim zdaniem najlepsza rzecz ze wszystkich okołoacidowych projektów z ostatnich dziesięciu lat - przebija tez płyty acidowe. Warto sobie odswieżyć - polecam. Tylko ta okładka taka z dupy trochę..
